Brinkfortsheide
- 15 lip
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 19 lip
Dzień zaczął się całkiem nieźle. Po dobrych pół godzinie pojawił się ktoś, kto już zapowiedział swoje przybycie. Po tym, jak zrobiłam mu mocnego loda, wydymał mnie naprawdę mocno.
Ale potem nastąpił przełom. Kilka miłych rozmów, świetne obmacywanie i mnóstwo czasu na robienie zdjęć i nagrywanie filmów. Ale nic z tego.

Potem ktoś podszedł i zatrzymał się jakieś 10 metrów ode mnie, bawiąc się swoim penisem. Podszedłem do niego i okazało się, że jest niezwykle dominujący i dość sadystyczny.
Lizanie jego jąder, ssanie palców u stóp, a potem porządnie masowanie moich sutków. Potem kazał mi najpierw zrobić komuś laskę, potem oblizać jego odbyt i kontynuować robienie mu loda. Niestety, najwyraźniej nie był zainteresowany tym D/s i poszedł dalej.
Więc Dom kazał mi iść przed siebie na początek lasu. Tam musiałem się ustawić przy wejściu, żeby być dobrze widocznym z daleka i masturbować się twarzą do drogi. To było bardzo podniecające dla takiego ekshibicjonisty jak ja. Niestety, nie chciał „więcej”, więc wróciłem na parking.
Po dalszych rozmowach, kilku filiżankach kawy i paru papierosach, ruszyłem w drogę powrotną.
Ogólnie rzecz biorąc, sporo wysiłku, a akcji było niewiele, ale i tak było to wspaniałe popołudnie i wieczór. Generalnie niewiele się działo, a na polu kempingowym nie było ani jednej ciężarówki.
Następnym razem może znowu pójdę do kina porno. Ale zanim to zrobię, zwrócę uwagę na to, gdzie jest najwięcej widzów.









Komentarze